Okiem Chavy

oko

Zamiast powitania.

Zaproszono mnie do współpracy z portalem www.naszwojnicz.pl. Zanim podjęłam decyzję o tej współpracy, dowiedziałam się co nieco o portalu, o ludziach go tworzących, wreszcie – co najważniejsze - o środowisku, w którym przyjdzie mi pracować. Nie szczędzono mi szczegółów o miejscowych zadrażnieniach i animozjach. Jak w takich przypadkach bywa plotki przeplatały się z prawdą. Posłuchałam, przemyślałam i........... jedno co mi się nasunęło na myśl to treść piosenki Jacka Kaczmarskiego pt. „Jan Kochanowski"

Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało -

Za nic mamy - co mamy, więcej by się chciało.

A przecież ni nam życia, ni geniuszu starcza

By skorzystać z bogactwa jeno duszy skarbca.

Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było:

Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość;

Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha;

Trzeszczy, cieknie i tęchnie, wzdyma się i wzdycha.

Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary boże,

Bośmy kochać to przywykli, z czego czerpać możem.

Późno mądrość przychodzi

Czego pragnąć się godzi.

Ale próżno żałować

Czego nie szło zachować.

Przypomina pergamin czy cielęca skóra

Że i drzewiej wiedziano - co dziś skrobią pióra.

Krom grosiwa i jadła, i chybkiej obłapki

Zawżdy człeka kusiły te same zagadki.

Po swojemu się każdy ze Stwórcą pasował,

A co siebie nadręczył, innym krwi popsował,

Własnym myślom nie ufał, życie sobie zbrzydził,

Bał się swojego strachu i wstydu się wstydził,

Lubo jako my się cieszył - czym? - nie miał pojęcia

I umierał taki mądry, jak był w czas poczęcia.

Żak profesorom krzywy

Martwych nie słucha żywy,

Nie wyciągają wnuki

Z życia dziadów nauki.

Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei,

Swoich kroków niepewny - do dworu się klei.

Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć,

A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć:

Prałat karci opojów - sam jeszcze czerwony,

Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony,

Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie,

A mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie.

Wiem - bo byłem sekretarzem u króla. Do czasu,

Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu.

Dwór ma swoje zalety:

Po komnatach - kobiety,

W radach szlachta zasiada -

Jeno nie ma z kim gadać.

Kto i bawić się umiał i nie bał się myśleć,

Temu starość niestraszna pod lipowym liściem.

Miło dumać wśród brzęku pszczół nad bytowaniem -

Czy się zboża wykłoszą, a czy kuśka stanie!

Czy w powszechnej niezgodzie kraj się znów pogrąży,

Czy się księgę ostatnią w druku ujrzeć zdąży,

Która gwiazda na niebie moja - ta co spada,

Czy ta nad widnokręgiem, co jutrzenką włada?

Tylu bliskich i dalekich dzień po dniu odchodzi,

A ja żyję w lat bogactwie, co mi schyłek słodzi...

Im mniej cię co dzień, miodzie -

Tym mi smakujesz słodziej:

I słońcem i księżycem,

Rozkoszą nienasyceń,

Szczodrością moich dni -

Dziękuję ci.

Dziwią te wszystkie dziwne układy, dziwią animozje, dziwi ludzka zawiść .....bo o co tu kruszyć kopie....media mają służyć społeczeństwu – media lokalne – społeczeństwu lokalnemu. I to powinno być priorytetem.

 

                                                                                                  Chava Meantzel

Joomla Templates and Joomla Extensions by ZooTemplate.Com