Dzień Bibliotekarza
Kochani Bibliotekarze - proszę przyjąć w dniu Waszego święta moc serdeczności. Życzenia składam na ręce Małgosi Derus - chyba najbardziej znanej Bibliotekarki z naszej gminy, z którą wywiad pzwoliliśmy sobie zamieścić poniżej:
Każda chwila, która nie jest nieszczęściem, szczęściem jest
Dookoła książek kręcił, kręci i będzie się kręcić świat szalonej Bibliotekarki czyli Małgorzaty Derus z Biadolin Radłowskich. Jest jeszcze zafascynowanie historią, regionem, pomoc każdemu potrzebującemu stworzeniu na tym świecie . No i rodzina. Najważniejsza, ukochana.
Małgosiu, jak to się zaczęło ? Ta miłość do książek....mam starsze rodzeństwo ( siostry starsze o 7 i 8 i brat o 12 lat), Tato czytający wieczorami , widok wszechobecnych książek i słowa Mamy - bibliotekarki „ ucz się".
Książka dzieciństwa.......
Jak w każdym domu, świat dziecka to bajki. Ale taka ciekawostka, Kiedy miałam 6 lat czytałam Stanisława Lema, nic nie rozumiałam :( ale czytał to osiemnastoletni brat, który był taaaki mądry i grał na wszystkich instrumentach.
Ale prawdziwy pęd do czytania rozpoczął się chyba z nerwów. Kiedy starsi szeptali, opowiadając o Kaziu – który siedział w więzieniu za Polskę, o Władku Pilchu ( narzeczonym cioci Ali, która umarła młodo), rozstrzelanym za Polskę. A ja, wychodząc się bawić z dziećmi miałam zakaz mówienia o tych rozmowach dorosłych, o tym, o czym rodzice opowiadają, bo Milicja i ORMO nas wszystkich pozamyka – uprzedzali.
Wiele wtedy z tej naszej ,polskiej zawiłej historii nic nie rozumiałam. Wyobraż sobie, że na wprost mojego domu była tablica, upamiętniająca milicjantów zamordowanych przez AK. Kiedy zanosiłam tam kwiatki, Mama robiła dziwne miny i mówiła „ jeśli musisz, kiedyś się dowiesz... „
Bawiłam się z chłopakami na Cmentarzu Wojennym, dziwne były te nazwiska na tabliczkach nagrobnych, takie różne i takie nie nasze i te daty 1915, a w domu mówiono, że dzięki Wielkiej Wojnie „ znowu jest Polska"
Mama opowiadała jak Niemcy rozstrzelali na jej oczach chłopaków ( Żydów), którzy mieszkali po sąsiedzku w Tarnowie, o wywiezionych na Sybir oficerach, o „ Kacapach – Ruskich przed którymi babcia chowała córki w ziemiankach.
W mojej małej głowie to wszystko było dziwne, niepojęte i tajemnicze. Tato obiecał, że mi opowie wszystko jak skończę 12 lat, niestety - zmarł rok wcześniej, więc pozostało mi szukać w książkach odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. I tak od wtedy szukam ........
Czytam pamiętniki, wspomnienia, reportaże, książki historyczne i Cobena, Kinga, Mastertona i thrillery psychologiczne i medyczne – usiłuję zrozumieć dlaczego ludzie są źli. Mało kobiece to moje czytanie ;)
Pytasz Olu, jakiego pisarza chciałabym poznać osobiście ? Wszystkich autorów chcę poznać i sprowadzić do Biblioteki. Żeby spotkanie w niej były jeszcze atrakcyjniejsze dla Czytelników.
No właśnie, Małgosiu, czy Biblioteki mogą konkurować z np. z portalami społecznościowymi, czyli jak wygląda czytelnictwo w dobie internetu?
W dzisiejszych czasach trudniej namówić młodego człowieka do czytania, skoro nawet nauczyciele wybierają lektury ekranizowane. Od lat przyjaźnie się ze wszystkimi Czytelnikami, nawet tymi maleńkimi, którzy przychodzą się do Biblioteki pobawić. Młodzież powygłupiać, starsi ogrzać i poradzić. Wychodzę z założenia, że nie jest ważne po co przychodzą do Biblioteki, ważne żeby czytali nawet po to żeby mi zrobić przyjemność.
Wszyscy to wiedzą, że do Pani Małgosi do Biblioteki można jak w przysłowiowy dym...Są jeszcze spotkania autorskie, wieczory poezji, spotkania z ciekawymi ludżmi. Słowem Biblioteka tętniąca życiem. I Bibliotekarka rada każdemu przychylić nieba.
Małgosiu, a jaka Ty właściwie jesteś prywatnie ? Bo przecież w końcu zamykasz drzwi biblioteki i wtedy.....
Jestem matką dwójki dorosłych dzieci i babcią ukochanej 13-letniej Zosi. Moje ptaki wyleciały z gniazda i mieszkają bardzo daleko, cała przyjemność pędzić 1000 km żeby je przytulić.
W moim ogromnym domu ( 17 okien), pełnym bibelotów mam co robić, ogród pochłania mi dużo czasu, ale mnie wycisza i sprawia przyjemność widok kwitnących kwiatów.
Przyciągam jak magnes ludzi chorych, słabych i z problemami, wszystkie niechciane zwierzaki przychodzą pod moją bramę. Psy i koty mieszkają w naszym domu od pokoleń – na prawach członka rodziny.
Przed laty udzielając wywiadu Gazecie Krakowskiej, powiedziałam „ Każda chwila, która nie jest nieszczęściem, szczęściem jest". Tak staram się żyć, łapać Słońce w dłonie, wygłupiać się żeby wszyscy wkoło się uśmiechali, wychodzę z założenia, że życie i tak nas dopadnie i dokopie, więc trzeba się cieszyć chwilą.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Aleksandra Romańska
« poprzednia | następna » |
---|