jj napisał:
obserwator napisał:
[...]
drogi obserwatorze,
[...] mam nadzieje, że kolejne nie będą stały w tak jawnej sprzeczności z faktami (i logiką dowodzenia).
1. "powielić" reformy oświaty się nie da bo nie będzie i nigdy nawet mowy nie było o żadnej "szkole zbiorczej" (cóż to w ogóle za absurd?!).
2. nie bez powodu jasno i wyraźnie mówi się o reorganizacji oświaty, bo na dzień dzisiejszy temat "likwidacji szkół wiejskich" po prostu nie istnieje. jeśli zaś za "likwidację" rozumiesz zmianę organu prowadzącego z burmistrza na stowarzyszenie rodziców/nauczycieli to gratuluję.
[...]sprzeciw wobec rzekomej "likwidacji szkół wiejskich", czyżby "reprezentujący przemysł ciężki" bezduszny burmistrz prowadząc dalej szkołę umiał lepiej zadbać o "dobro dzieci" niż ich własni rodzice i nauczyciele wziąwszy sprawy w swoje ręce? doprawdy ciekawa to logika.
Szanowny jj, nie jestem pewien, czy to beztroska w dowodzeniu czy efekt ogólnie panującej dezinformacji.
Po pierwsze: reformy oświaty, pod różnymi postaciami, pojawiają się co rusz, co jakiś czas i prawie co rząd (jeśli wliczyć w to także zarządzenia ministrów, że wspomnę tu tylko mundurki szkolne ministra Giertycha. Niektóre sektory reformuje się ciężko (system ubezpieczeń, służba zdrowia) inne znacznie łatwiej (oświata). Po wojnie zlikwidowano naukę religii w szkołach; polska szkoła miała być dziesięcioletnia, bo trzeba ją było dostosować do wymogów Kraju Rad (rad nie rad); na początku lat 90 reformowano system kształcenia zawodowego (wycofanie praktyk tygodniowych); wycofano maturę z matematyki; potem wprowadzono podział na sześcioletnią SP i trzyletnie gimnazja, skracając przy okazji naukę w szkołach średnich, bo trzeba było z kolei dostosować system kształcenia do wymogów Brukseli; wprowadzono "zerówki"; zmieniano system oceniania; zmieniano w nieskończoność listę lektur obowiązkowych; wprowadzono maturę z matematyki; ostatnio mini-ster Hall chciała posłać dzieci pięcioletnie do szkoły bez obowiązkowego badania dojrzałości szkolnej, choć dzieci w tym wieku - zgodnie z wcześniejszymi przepisami - musiały być poddawane takim badaniom.
Można twierdzić, że każda reforma była inna, ale nie można chyba twierdzić, że pojęcie reformy oświaty nie pojawia się wielokrotnie jako idea (to teraz logicznie, proszę zdefiniować "powielanie").
Po drugie: wystarczy przesłuchać materiały video, aby przekonać się, że pojawiły się plany
zlikwidowania szkoły w Milówce i Łoponiu oraz dowożenia młodzieży gimnazjalnej do Wojnicza. Oczywiście, pojęcie
"szkoły zbiorczej" jest pewnym skrótem myślowym, ale ten skrót wyraża praktykę zbierania uczniów w jednym miejscu, a że jest to pomysł absurdalny, to się zgodzę, wszak z badań dydaktyków wynika, że najlepsze wyniki osiąga się w szkołach do 300 uczniów.
Po trzecie: obecnie, żeby nie powodować emocji, mówi się o reorganizacji, a nie likwidacji, co nie zmienia faktu, że gmina chce pozbyć się pieczy nad co najmniej dwoma szkołami podstawowymi (pisze co najmniej, bo może się okazać, że pozbędzie się pieczy nad większą ilością szkół, wszak pojawiła się idea
odpublicznienia szkoły podstawowej w Wielkiej Wsi.
Po czwarte: to, że odstąpiono od planów reorganizacji przez likwidację szkół (czego najwyraźniejszym wyrazem było to, że burmistrz Jacek wspomniał o kupcu na budynek w Milówce) jest wynikiem sprzeciwu nauczycieli i rodziców i opracowania alternatywnych rozwiązań przez dyrektorów szkół, nie ma to jednak nic wspólnego z
pierwotnym (to chyba jest odpowiednie słowo - sic!) pragnieniem wprowadzenia oszczędności przez pozbycie się obciążeń budżetowych, związanych z utrzymaniem szkół, do których od wielu lat dopłacano, zamiast zadbać już wiele lat temu o perspektywę ich rentowności.
Wniosek dla mnie jest taki:
Włodarz Jacek ciągle mierzy rzeczywistość według miary z poprzedniego okresu Pryncypała Zbigniewa, któremu Rada zawsze jednogłośnie i bezrefleksyjnie uchwalała różne zachcianki, nie pytając o uzasadnienie i koszty, stąd oczekiwanie, że jak im na trąbie zagra, tak Rada mu zatańczy. Socjotechniki, stosowane wobec radnych i społeczeństwa, nie zmieniły się wiele, ot, zamiast Biuletynu Informacyjnego jest MerKurek Wojnicki, a atrybut poetyckości Najaktywniejszej Kobiety w Klubie Akcji Katolickiej ( w skrócie KAK) zmienił się w poetyckość plotkarską Klubu Kobiet Aktywnych vel Klubu Aktywnych Kobiet (w skrócie KAK) vel Klubu Aktywnych Pań ( w skrócie KAP) Cóż: czym radny za młodu nasiąknie, tym dojrzałość burmistrza trąci.