jj napisał:
i to jest dyskusja!
[...]
Do tego dołożyłbym:
1. Cięcie pensji WSZYSTKICH pracowników gminy. Na przykład 10%. Zwłaszcza, że jak wynika chociażby z raportu otwarcia pensje szeregowych pracowników są nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do ich wykształcenia...
2. Kontynuowanie procesu reorganizacji oświaty w kierunku szkół stowarzyszeniowych, na zasadach współpracy. Byłoby to po pierwsze korzystniejsze finansowo (wybaczcie drodzy przeglądający to forum, przepracowani nauczyciele), po drugie byłoby zarazem realizacją niemalże idealnego na poziomie lokalnym modelu zarządzania partycypacyjnego.
Wychodząc z założenia, że to obywatele najlepiej wiedzą czego im trzeba (gdy chodzi o konkretne, partykularne, bliskie im sprawy) powinni móc partycypować w rządzeniu, biorąc oczywiście na siebie cząstkę odpowiedzialności. To zakładają szkoły stowarzyszeniowe (odsyłam do
www.sto.org.pl) ale również tzw. budżet partycypacyjny czego realizacją może być np. fundusz sołecki (
funduszesoleckie.pl/).
3. Przyjrzenie się szeregowi komórek/jednostek typu "spółka wodna" z punktu widzenia WYDAJNOŚCI pracy. Śmiem twierdzić, że można by tu wiele naprawić.
Czekamy na kolejne głosy (jakoś zadziwiająco ich mało..

)
ad. 1. Cięcie pensji wszystkim po 10 % jest niesprawiedliwe, podobnie jak dodawanie emerytom po 10 %. Sa w urzędzie pracownicy, którzy wykonują rzetelnie swoje obowiązki za 30 tysięcy złotych rocznie i są urzędnicy, którzy za ponad 100 tysięcy rocznie wykonują swoje obowiązki nierzetelnie (na co są podpisane przez nich dokumenty). Nie można za nierzetelność tych drugich karać wszystkich. Odpowiedzialność zbiorowa jest praktyką zaborców i okupantów, służy eksterminacji (rozstrzeliwanie kobiet i dzieci za czyny partyzantów), ale nie wychowaniu (pedagogii).
Wykształcenie określa pewne minimum wymagań, ale liczyć powinno się także doświadczenie, które pozwala działać szybciej i sprawniej, dzięki nabytej praktyce. Składnikiem kompetencji jest wiedza i umiejętności.
ad. 2. Dobrze zarządzana szkoła publiczna nie różni się niczym od dobrze zarządzanej szkoły niepublicznej. W obu przypadkach środki są wykorzystywane racjonalnie i celowo. W gminie Wojnicz właśnie mamy szkoły "stowarzyszeniowe", a tym stowarzyszeniem szkół rządzi GZEAS, zarząd stowarzyszenia szkół gminy Wojnicz. GZEAS nie potrafi poprawnie wyliczyć sumy subwencji, więc jak ma racjonalnie i celowo wydawać pieniądze na oświatę. W najgorszej sytuacji jest szkoła w Wojniczu, której dyrekcja jest zupełnie ubezwłasnowolniona przez były nadzór GZEASu z ulicy Szkolnej (o tym pisał ktoś na forum vcity.pl).
ad. 3. Zupełnie się zgadzam z uwagą na temat Spółki Wodnej (słowo "spółka" jest tu nawet więcej niż jednoznaczne). Ten twór pewnie jest kolejną "świętą krową". Podobnie jak reorganizuje się szkoły, żeby nie ruszyć GZEASu, tak ciągle słyszy się narzekania na inne jednostki administracyjne gminy, a nikt nie wspomina o Spółce Wodnej, gdzie są ciche posadki do zarządzania dawno zamulonymi drenami, co jednak pozwala zupełnie skutecznie drenować kieszenie właścicieli gruntów.