jj napisał:
JKM napisał:
Taka gmiiiinaaaa. Przez dwadzieścia lat dyrektor GOK nie był zapraszany na posiedzenia Komisji Oświaty i Kultury.
Na miłość boską, a może karoca powinna jeszcze po niego przyjechać? Urzędnik jest urzędnikiem a nie gościem, którego można gdzieś zaprosić, branie udziału w posiedzeniach to część jego pracy, ale jak wiemy jest człowiekiem zajętym i chyba nie zawsze miał czas... Ponadto
Art. 3.1. ust. 3. Ustawy o dostępie do informacji publicznej na te posiedzenia niejako zaprasza.
Doprawdy drzew szkoda na te zaproszenia!
A może lepiej "na miły bóg", to będzie bliżej tradycyjnie używanego przez wiele lat zwrotu przez 16 lat pracy w radzie.
Aby było jasne: obowiązkiem gminy jest zawiadomić radnego o terminie i tematyce spotkania komisji. Ponieważ Szanowny jj czyta ustawy, więc zapewne znajdzie i ten paragraf na poparcie swoich tez z postu powyżej, a mianowicie:
1. Na mocy jakiego przepisu urząd podpisuje umowę o pracę z radnym?
2. W jaki sposób radny ma się dowiadywać o sesjach i komisjach? Telepatycznie? A może u wróżki?
Niestety, Szanowny jj, czasami podważasz swoją logiczność w bardzo trywialny sposób, na przykład, gdy nie widzisz różnicy pomiędzy podziwem a uznaniem. Jest w radzie wiele osób, które potrafią się precyzyjnie wypowiadać, jak choćby Szanowna Radna
Magdalena Janus, tyle, że z tej umiejętności nie korzystają zbyt często.
Z tego powodu, na drodze autorefleksji, też można się zasmucić.
W sprawie terminu "zejście poniżej subwencji", to - jak wiele wypowiedzi radnego - jest to pewien skrót myślowy, nieprecyzyjny, ale można z kontekstu rozszyfrować sens: dyrektorzy szkół dostali zalecenie, aby w kosztach płac i utrzymania szkół zmieścić się w sumie wynikającej z wysokości subwencji,, a nawet "zejść" poniżej tej sumy.
W obecnej sytuacji można zrozumieć takie zalecenia, ale ktoś powinien wreszcie policzyć, ile wynosi kwota subwencji, bo bez tej wiadomości, to dyrektorzy mogą sobie schodzić poniżej poziomu morza albo poniżej poziomu racjonalności.
O 30 latach pracy w kuratorium to nic nie słyszałem, ale może mi coś umknęło. Słyszałem natomiast na sesji, że pracował w kuratorium i ta wypowiedź wywołała śmiech, jakby wszyscy wiedzieli, że nie pracował. Tacy dobrze poinformowani, czy tak im się pewne sprawy w głowach nie mieszczą?